piątek, 21 września 2012

FILM: "The Amazing Spider-Man"

"The Amazing Spider-Man" (The Amazing Spider-Man) (2012)
Reżyseria: Marc Webb
Scenariusz: James Vanderbilt, Alvin Sargent, Steve Kloves
Obsada: Andrew Garfield, Emma Stone, Rhys Ifans, Denis Leary, Martin Sheen, Sally Field

© Marvel Entertainment / Columbia Pictures 2012
Co tu dużo gadać, byłem sceptycznie nastawiony do tego rebootu. Lubiłem wizję Raimiego i żal mi było zmiany obsady i reżysera. Jako fan Pajączka musiałem jednak do kina się wybrać i dać szansę nowej wersji. No i, cholera, muszę powiedzieć, że obecnie trylogia Raimiego wydaje mi się miałka, a nowa odsłona kupiła mnie całkowicie, choć idealna nie jest. Panie i panowie, oto The Amazing Spider-Man.

Tak naprawdę to reboot wygrywa z dziełem Raimiego w większości aspektów; dopiero kiedy mam porównanie widzę, że filmy z Maguirem, Dunst i całą resztą są, no, nienajlepsze. To znaczy akcje ze Spider-Manem i jego adwersarzami są świetne, ale część, że tak powiem, obyczajowa, jest łzawa i nudna... Jedynym wyjątkiem była historia Octaviusa w drugiej części oraz Sandmana w trzeciej. A są to przecież czarne charaktery. Relacje Parkerów, Mary Jane (totalnie zjebana postać u Raimiego) oraz Harry'ego Osborna są pozbawione ikry niestety, a sam Peter to płaczliwa ciota oraz fajtłapa (a powinien być raczej nerdem i outsiderem).

Tymczasem reżyser Marc Webb zrobił wszystko jak należy, Parker nie jest pizdą, Gwen Stacy daje radę i nie trzeba jej ratować co pięć minut, wujek Ben rozmawia jak człowiek, a nie tylko prawi morały. Strona obyczajowa jest ciekawsza, są tarcia między Peterem a wujostwem, Parker bywa czasem dupkiem, musi dojrzeć itd. Jest to też mroczniejsze, bardziej nowoczesne i przekonujące. Od strony technicznej jest również miodzio, już w poprzedniej trylogii było pod tym względem naprawdę dobrze, ale wydaje mi się, że nowi twórcy lepiej wykorzystują gibkość i szybkość Spideya (Garfield jest zresztą chudy, co bardzo pasuje). Sceny akcji są naprawdę wypasione, a w dodatku okraszone czasem (choć też rzadko, ale częściej, niż u Raimiego) jakimiś sucharami Parkera (wreszcie!). Dr Connors daje się lubić i ma zrozumiałą motywację, choć jego "filozofia" po przemianie w Lizarda jest nieco polewkowa, no ale czego ja oczekuję od dwuipółmetrowego jaszczura. Dla fanów rzucono też parę smaczków w postaci sieciosplotów tradycyjnie będących sztucznym tworem i dziełem geniuszu Petera, wzmianki o Oscorp i Normanie O. (zapewne villain w sequelu). Brak J.J. Jamesona, co trochę boli, ale w sumie Parker jeszcze na tym etapie kariery fotografa nie zaczął... Ogólnie dobrze jest.

Ale jest jeden szkopuł. Niestety widać, że film wpadł w łapy wytwórni, która go niemiłosiernie pocięła. W rezultacie mamy tu niedokończone wątki, jak choćby motyw poszukiwania przez Petera zabójcy wuja Bena, kompletnie urwany w pewnym momencie. Albo pewne rzeczy dzieją się ot tak, znienacka, bez żadnego wprowadzenia, jak choćby związek Parkera i Gwen, który ma jakiś tam początek, ale rozkręca się podejrzanie szybko, oraz - co rzuca się w oczy nawet mocniej - wątek Flasha Thompsona, który przez cały film jest wrogiem naszego bohatera, by znienacka w końcówce być jego kumplem... Jest tam, owszem, jedna scena, gdy składa Peterowi kondolencje po śmierci wuja, ale to nieco za mało jak dla mnie. Ogólnie wygląda na to, że sporo tu powycianano niestety, co szkodzi filmowi. Liczę na wersję reżyserską.

Tym niemniej nowy Spider-Man jest naprawdę zacny, nowy kierunek bardzo dobrze zrobił moim zdaniem tej marce. Niech kontynuują, niech robią sequele - jeśli będą one na podobnym poziomie, co niniejszy reboot (lub lepsze!), to ja będę hepi. Jakby tek jeszcze prawa do ekranowego Pajączka wróciły do Marvela, ech, marzenia...

2 komentarze:

  1. Moje dzieci uwielbiają filmy Spiderman i sposób film skutki czyni dzieci facinated kierunku them.Even Uwielbiam animacje 3d skutki, ponieważ pomaga zobacz najnowsze techniki dzieje w świecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spidey Marvela... Pomarzyć zawsze można. Tylko takiej kury znoszącej złote jaja się nie wypuszcza. Ale i tak jest nieźle. Nawet bardzo. Tylko te cięcia...

    OdpowiedzUsuń