wtorek, 7 lutego 2012

FILM: "Underworld - Przebudzenie"

"Underworld: Awakening" (Underworld: Przebudzenie) (2012)
Reżyseria: Måns Mårlind, Björn Stein
Scenariusz: Len Wiseman, John Hlavin, J. Michael Straczynski, Allison Burnett
Obsada: Kate Beckinsale, Theo James, Michael Ealy, India Eisley, Stephen Rea, Charles Dance

© Screen Gems / Sony Pictures 2012
Fanem serii Underworld jestem od samego początku, od 2003 roku. Na wszystkie części chodzę do kina i każdej nowej wyczekuję z niecierpliwością. Marka ujęła mnie wizją skłóconych społeczności dwóch „nieludzkich” ras, zajebistą stroną wizualną, skontrastowaniem klimatu baroku i high-tech u Wampirów z brudem i beznadzieją egzystencji Lykan, wielce interesującymi postaciami (Viktor, Lucien)... No i Seleną, oczywiście. Po prequelu sprzed paru lat (Bunt Lykanów) dostajemy wreszcie teraz pełnoprawny ciąg dalszy, czyli sequel Ewolucji. Podtytuł: Przebudzenie.

Przyznam, że praktycznie nie zapoznawałem się z żadnymi spoilerami dotyczącymi tej nowej części; widziałem tylko pierwszy trailer, z którego wynikało, że Michaela gdzieś wcięło, a także że skądś przyplątała się córka Seleny. Nie zaprzątałem sobie głowy tymi rewelacjami za bardzo, a oprócz nich o fabule nie wiedziałem nic. W rezultacie film zaskoczył mnie konkretnie kilkoma elementami i jestem cholernie zadowolony. Spodziewałem się standardowego hollywoodzkiego sequela, gdzie po prostu wszystko jest „lepsze, większe i bardziej zajebiste” niż w poprzedniej części, ale który nic specjalnego nie wnosi. Ot, jakiś nowy, potężny wróg, którego ciężko pokonać, ale w końcu się udaje, kilku nowych bohaterów i jakąś tam komiksową fabułkę, skleconą może na siłę. Okazuje się, że, choć wymienione elementy też się w Przebudzeniu znalazły, to jednak twórcy oddali nam coś o wiele bardziej... odważnego.

Na początku widzimy, że ludzkość wreszcie dowiedziała się o istnieniu Wampirów i Lykan. Zareagowała w typowy dla siebie sposób, rozpoczynając wielką czystkę i tępiąc te dwie rasy masowo. Ludzie opracowali broń, której mogli skutecznie używać (na bazie UV i srebra, czyli to samo, czym wąpierze i łakowilki zwalczały się nawzajem) i hajda na „potwory”. Obie rasy zostały przyparte do muru, a razem z nimi Selena i Michael. Para chce uciec gdzieś w cholerę, ale ich plan szlag trafia, wpadają w zasadzkę i Michael, jak się zdaje, ginie, a Selena traci przytomność i łapią ją ludzie. Gdy się budzi, ucieka, po czym okazuje się, że nie była nieprzytomna przez dobę, tylko... 12 lat. Trzymano ją w zamrożeniu. Trafia do świata, w którym zarówno Wampiry, jak i Lykanie zeszli do podziemia i nie wychylają nosa, są przetrzebieni, żyją nieraz w paskudnych warunkach. Jakby tego było mało, nagle przyplątuje się dziewczynka, która podaje się za córkę Seleny...

Pierwsze dwadzieścia minut filmu, podczas których zapoznajemy się z powyższymi rewelacjami, zaskoczyło mnie kompletnie. Nie spodziewałem się, że w erze typowych hollywoodzkich sequeli, trzaskanych taśmowo, ale niemal zawsze sztampowych, ktoś poważy się na całkowite wywrócenie dotychczasowych założeń świata do góry nogami. I jeszcze ten skok do przodu o 12 lat, by potem kazać bohaterce ogarniać nowe realia i nadrabiać wiedzę o przeszłych wydarzeniach, które straciła. Mocne, autentycznie nie spodziewałem się czegoś takiego. Potem już specjalnych zaskoczeń w filmie nie ma, może poza drobnymi smaczkami, ale te pierwsze wystarczyły mi na cały seans.

Poza tym zachwycony jestem drapieżnością Seleny. Ona zawsze ostro kopała dupy, ale w dzisiejszej epoce kastrowania w amerykańskim kinie rozrywkowym wszystkiego, co bardziej fajne i odważne (tak, piję do przypisania Niezniszczalnym 2 ratingu PG-13, goddamit!) bałem się, że i serię Underworld spotka ugrzecznienie. Na szczęście nie, Selena rozpieprza nie tylko Lykan, ale też ludzi, którzy stają jej na drodze, wysysa krew z jednego, kiedy sama oberwie (wiadomo, regeneracja)... Nawet bezlitośnie gryzie w rękę swoją córkę, gdy chce z jej wspomnień (zawartych w krwi właśnie) odczytać los Michaela (inna sprawa, że wtedy jeszcze nie była przekonana, że mała jest jej latoroślą). Poza tym zabija jak zwykle z gracją i skutecznością. Miodek.

A propos Seleny jeszcze, to bałem się też trochę, że upgrade, który nasza wampirzyca przeszła w Ewolucji, gdzieś się rozmyje. Coś jak w przypadku Neo, który na końcu pierwszego Matriksa niby był bogiem, a na początku dwójki jakoś słabo już ta „boskość” była odczuwalna, bo nie mógł być przecież zbyt przepakowany, w końcu kto by mu podskoczył? W nowym Underworldzie na szczęście tak to nie wygląda, Selena momentami robi rzeczy niesamowite (zdjęcie nożem czterech czy sześciu uzbrojonych drabów w wąskim korytarzu, przy czym my widzimy ją tylko jako rozmazaną smugę), chodzi sobie w świetle dziennym, tudzież jest w stanie wytrzymać bardzo konkretny łomot, taki, który większość innych istot połamałby w środku w tysiącu miejsc.

Nie uwierzycie, ale poza Kate Beckinsale są w tym filmie też inni aktorzy! :) Jest weteran kapkę ambitniejszego kina, tj. Stephen Rea, jako główny naukowiec korporacji Antygen, pracującej nad zwalczaniem Lykan i Wampirów. Jest Charles Dance jako stary Wampir, robiący za przywódcę pewnej podziemnej loży obdartych i zaszczutych krwiopijców – cholernie mi się podobał w tej roli, ma w sobie coś arystokratycznego, a zarazem widać po nim ciężar doświadczenia i odpowiedzialności. Niby poglądy miał nie ten teges, ale fajna postać. Jego syn, David, grany przez Theo Jamesa, oraz syn wspomnianego naukowca Antygenu (Kris Holden-Ried) też mają w miarę ważne role, choć aktorsko nie wybijają się zbytnio. No i oczywiście wspomniana córa Seleny, czyli India Eisley, też taka se. Ogólnie bez szału, ale nie o aktorstwo tu chodzi. Kate w każdym razie taka jak zwykle :) 

© Screen Gems / Sony Pictures 2012
Poza tym film ma te same mocne punkty, co poprzednie części serii, czyli świetne sceny akcji, niezłe efekty, trochę krwi i gore. Jest też, jak zwykle, troszkę głębi, ale niekoniecznie wychylającej się na pierwszy plan. No i niektóre pomysły są naprawdę pierwsza klasa, ale nie chcę spolerować bardziej, niż już to zrobiłem. A, i muzyka mocno daje radę, taka dynamiczna-pulsująca. Kawałek Evenescence z napisów końcowych też wcale przyjemny.

Ogólnie dla fanów serii absolutny must-see, ładnie rozwija serię, i to w ciekawych kierunkach, znakomity sequel. Wśród podobnych marek łączących akcję, s-f i horror ta jest obecnie, po seansie Przebudzenia, moją ulubioną; zdeklasowała i Resident Evil, i Blade’a. Fani Seleny mogą już się ślinić na część piątą, sam czekam niecierpliwie. Oby więcej takich kontynuacji w Holiłudzie, polecam jak cholera.

9/10



Screeny © Screen Gems / Sony Pictures 2012

1 komentarz:

  1. kurde... przeczytałem tylko wstęp i ocenę końcową.. bo reszta to same spoilery :D
    No ale racja, przejść sie trzeba :)

    OdpowiedzUsuń