wtorek, 29 listopada 2011

Hinduskie roboty rządzą i dzielą

Ok, ja nie od dziś wiem, że w Indiach, poza słynnymi musicalami (aka Bollywoodem) kręci się też niesamowite czasem kino akcji. Że Hindusi czerpią w tym względzie pełnymi garściami zarówno od Amerykańców, jak i od Chińczyków, przerabiając jednak ich pomysły na własną modłę i dodając coś od siebie. Że mają dostęp do naprawdę zajebistych kaskaderów, operatorów i montażystów i robione u nich sceny akcji nieraz powodują opad szczęki (nawet jeśli czasem bywają zabawne dla zachodniego widza). Ja to wszystko wiem, bo przykładów powyższego zjawiska widziałem na Youtube dość, pewnie zresztą kinu akcji z Indii poświęcę kiedyś cały wpis z przykładami... Ale to nie dziś. Dziś chcę tylko podzielić się czymś, co właśnie przypadkowo odkryłem na YT, a co rozkurwia kosmos i rozjebuje system. (WERBLE)



Film nazywa się Endhiran (co być może oznacza "robota" w hindi) i zdaje się był totalnym hiciorem w hinduskich kinach niezbyt dawno temu. Poniżej dołożyłem trailer kinowy, więc ogarniajcie. I miłej zabawy, ja wciąż dochodzę do siebie po pierwszym filmiku. Kicz jak skurwysyn, ale poziom zajebistości totalnie poza skalą. It's over 9000!!!, jak to mówią w Dragon Ballu.

1 komentarz:

  1. Hindusi mają zupełnie odmienne podejście do kina niż my czy azjaci. Wystarczy spojrzeć na jedno z haseł z trailera "The biggest spectacle ever".

    OdpowiedzUsuń