Pojawił się wreszcie długo wyczekiwany trailer Dark Shadows, czyli najnowszego filmu Burtona. Przyznam, że nie wiedziałem o nim za wiele, poza głównym rysem fabularnym (cosik o wampirze tym razem, takim starym, sprzed paruset lat) oraz obsadą (epicka, choć ofkors Deppa i Helenki nie mogło zabraknąć). Ale w sumie szczegóły mało mnie obchodziły, czekałem po prostu na film, licząc na coś bombowego. Jakoś tak z automatu założyłem, że skoro Burton ma w tym roku jeszcze skierowane do dzieci Frankenweenie, to Dark Shadows będzie raczej ciężkie i mroczne. Miałem nadzieję na coś na miarę Sweeneya Todda pod tym względem.
Więc odpalam trailer. Zaczyna się pięknie, mrocznie, barokowo i burtonowo. Popatrzcie na te ujęcia zamku, nocnych skał na wybrzeżu czy cmentarza... Do tego scena pogrzebu wampira czy pani duch w korytarzu... Cudowne. Jestem w siódmym niebie. I tak dochodzimy do mniej więcej 42 sekundy zwiastuna, po której to wszystko chuj strzela. Zobaczcie sami.
No żesz kurwa! To będzie zwykła komedyjka o wampirze, który aklimatyzuje się po przebudzeniu w naszych czasach i usiłuje się dopasować do rodziny, zamieszkującej teraz jego starą rezydencję (Sok z Żuka much?)? Jezu, dlaczego? Tim już całkiem lajtowy się zrobił? Jeszcze Alicja była całkiem zajebista, choć nie miała za wiele burtonowskiego pazura, ale to w końcu był film dla Disneya. Ale teraz mamy dwa filmy tego pana w tym roku i oba lekkie, łatwe i przyjemne? Ja chcę mhroku, goddammit!
Oczywiście nie chodzi o to, że oceniam film przed obejrzeniem, bo ja wcale nie twierdzę, że będzie zły. Pewnie będzie niezłą komedią (choć widzimy tu humor nie najwyższych lotów IMO), ale ja nie tego chciałem od pana Tima Burtona. I powiem szczerze, że po tym trailerze z miejsca odechciało mi się iść na ten tytuł do kina, bo na komedie w zasadzie nie chodzę. I tylko żal zmarnowanego talentu reżysera oraz niesamowitej obsady w postaci Deppa, Bonham-Carter, Pfeiffer, Evy Green, Chloe Moretz, a nawet pana Jackiego Earle'a Haleya.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz